Codziennie przekonuję się, jak bardzo obecna w moim życiu była rutyna, nawyki. Okoliczności zmusiły mnie do zmiany trybu życia, zaczynam dzień nie od kawy i papierosa, a od herbaty lub wody z sokiem. I wciąż łapię się na sięganiu po pojemnik z kawą, po mleko do lodówki, po papierosy i zapalniczkę. Siedząc (rzadko już bardzo) przy komputerze, też szukam papierosów. A tu... nie palę od prawie miesiąca, tyleż samo nie piję kawy. Inaczej jem, wchodzi mi głównie rosół i gotowany kurczak, czasem ryba z grilla z ryżem. Wchodząc do sklepu rozglądam się w poszukiwaniu czegoś dobrego, jakby zapominając, że i tak tego nie zjem. Moje podporządkowanie się nawykom było rozległe, jak "suchego przestwór oceanu". Jeszcze jedna refleksja mnie dopada przy okazji zmiany sposobu życia: kompletnie już nie mam nabożeństwa do materii. Wcześniej ten brak nabożeństwa deklarowałam, jednakże miałam świadomość, że mam ochotę coś w domu ulepszyć, kupić nowy ciuch, nową książkę. Teraz nie goni mnie już żadna potrzeba, zwolniłam i uspokoiłam się bardzo. W nowym miejscu pracy uznałam, że nie muszę się niczego uczyć na teraz zaraz, nauczę się z czasem. Robię ciekawe i nowe całkiem dla mnie rzeczy, ale ze spokojem i powoli, bez gonitwy. Teraz chwila trwa dla mnie wieczność.
wow! same zmiany na plus i zadnego minusa nawet na 2dkg. Teraz to tylko Kornacka jest stara ,rozklekocona i rozczochrana )))
OdpowiedzUsuńNa minusie jest prawie 10 kg. I dobrze.
OdpowiedzUsuń