piątek, 19 sierpnia 2011

Flying Shuttle

Wszystko zaczęło się w XVIII wieku w Anglii i Szkocji. Anglia spustoszona przez Great Plaque w XVII wieku zaczęła się odradzać bardzo szybko. Nastąpił boom demograficzny. Gospodarka oparta na feudalnym rolnictwie i manufakturach oraz rzemiośle nie nadążała z produkcją dóbr doczesnych. Należało szybko dostarczyć ubrania, sprzęty itp. Tak więc wynaleziono najpierw Flying Shuttle, a potem Spinning Jenny. Oba wynalazki zmodernizowały tkactwo, wciąż jednak niezbędny do obsługi maszyn był człowiek. Potem przyszedł czas na maszynę parową, statki itp. Wreszcie A.Volta zbudował pierwsze ogniwo galwaniczne, a S.Morse urządzenie do przesyłania informacji na odległość - telegraf. Potem już poszło: silniki gazowe, elektryczne, żarówki, telefon itd. Nadal jednak człowiek był niezbędny dla wytworzenia produktu, mniej lub bardziej bezpośrednio. Wciąż tkwimy w tej epoce, w epoce społeczeństwa przemysłowego. Ale jedną nogą jesteśmy już w społeczeństwie informacyjnym. Coraz więcej ludzi pracuje w usługach typu bankowość, finanse, informatyka, telekomunikacja, coraz wyższy jest poziom wykształcenia (pomijam jego jakość), pojawia się coraz więcej analfabetów funkcjonalnych (np. hikikomori), postępuje decentralizacja - wzrasta znaczenie społeczności lokalnych przy jednoczesnej globalizacji. Nośniki informacji, czyli media, stają się swoistymi guru dla populacji. Nie wiem, czy taki kierunek mi się podoba. Moim zdaniem prowadzi, jak opisał w Perfekcyjnej niedoskonałości J.Dukaj, do powstania jakiejś odmiany phoebe (posthuman being) z mózgiem tak ucyfrowionym, że przestaje myśleć samodzielnie. Przetwarza tylko informacje i dane. Boję się odpowiedzi na pytanie, kto będzie owych danych dostarczał...

Już dziś widoczna jest postępująca dehumanizacja, przestaje się liczyć człowiek - liczą się procedury i maszyny różnego rodzaju. Z jednej strony to fajnie, człowiek miałby więcej czasu na siebie, na własne zainteresowania. O ile jeszcze będzie jakieś posiadał, poza tymi wirtualnymi. Życie bowiem powoli przenosi się w świat wirtualny: wirtualnie zarządza się gospodarstwem rolnym, buduje się wirtualnie alternatywne światy, wirtualnie buduje się więzi międzyludzkie. Jestem znakomitym przykładem powyższego, albowiem swoje przemyślenia umieszczam na blogu miast uraczyć nimi grono znajomych przy kawie lub czerwonym winie.



A jak wygląda wirtualna przyjaźń? Ano tak najczęściej...





1 komentarz:

  1. świetne w swej szeroko zrozumianej wymowie ... nawet kiedyś poczułem się w roli takiego stworka. Po użyciu wywalić...

    OdpowiedzUsuń