Tym chlebem muszę się pochwalić. Wyrósł, jak należy. Nie zapomniałam posolić. Pachnie, jak chleb. Wygląda, jak chleb, a nie jak placek. Popękał dokładnie w miejscach przecięcia, a nie gdzieś obok. Dumna jestem z siebie. Weryfikacja smakowa jutro.
Przy okazji... Tojka, zeszłoroczne ogórki się skończyli. Zrobię świeże, dobrze?
Pokaż nam ten chleb, noo !!!
OdpowiedzUsuńUfff, siedzialam cichutko bo się balam ze kazesz mi je zjesc...Rob Marynia nowe :))
OdpowiedzUsuńPajda takiego świeżego chleba ze smalcem i ogórasem...pycha!!!!
OdpowiedzUsuńNa śniadanie zjadłam pajdę z własnoręczną konfiturą z moreli. Było pyszne!
OdpowiedzUsuńI chleb też wreszcie widzę!!!!Cudny!!!!
OdpowiedzUsuńdziwny kształt chleba tego...hmmm no może tylko lekko dziwny..)))
OdpowiedzUsuńW koszyku do wyrastania wyrósł, no. Troszkę duży wyrósł.
OdpowiedzUsuń