I wezwał Pan chłopa przed oblicze swoje boskie i rzekł mu był: twardy musisz być chłopie, jakoby skała jakaś. Ninja nie może być wszak miętka. Żadnych czułych gestów, żadnych drgnięć serca - twardziel z ciebie ma być, a nie jakiś lelujek! I stał chłop przed obliczem Pańskim i twardniało mu oblicze, serce i co tam jeszcze twardnieć miało. I czuł się chłop, jako ta skała, ściana i mur zarazem. Jak magma gorąca w granit zamieniona, tak on twardniał po czubki rzęs chłopskich. Kamiennymi stopami wparł się w ziemię miękką i płodną kamienny spokój okazując. Kamienne dłonie zwisały mu wzdłuż kamiennych boków nie mogąc już żadnego ruchu wykonać. Kamienne serce przestało wyrywać się ku światłu. A Pan przyglądał się temu z ciekawością boską. I korciło Pana, by podejść i posąg kamienny palcem boskim mocarnym dotknąć. I tchnąć w niego życie na powrót, bo strasznie kamienny był ten chłop.
W czasie, gdy chłop twardniał, baba upiekła sakiewki wiśniowe.
i stał się ów chłop opoką....cokolwiek znaczyć by to nie miało...)))
OdpowiedzUsuńI niech się każde spełnia w swojej roli )
OdpowiedzUsuńwyjazdowo mnie wsparłaś . tylko czy życzyć Ci takiego chłopa?
OdpowiedzUsuńNieustannie uwielbiam miłych staruszków miękkich w dotyku )))
OdpowiedzUsuńMilych staruszkó to i ja lubie...ale z tą miękkościa nie bede przesadzac...
OdpowiedzUsuń