wtorek, 15 listopada 2011

Proszę mi tu nie kasłać!

Kaszlę, jak potępieniec. Klatka piersiowa obszerna, to i kaszel w niej dudni wzorcowo. Jednakże mam wrażenie, że reakcja pani doktor wczoraj na mój kaszel była nieco dziwna. Od progu usłyszałam bowiem: proszę mi tu nie kasłać! A niby gdzie mam kasłać? Przychodzę do lekarza, a nie do czytelni, gdzie należy zachować ciszę. Gdybym nie kasłała, zapewne powodu do wizyty u lekarza by nie było. Nieco mnie zirytowała pani doktor. Po czym przypomniałam sobie, jak rodziłam młodszą córkę... szybko rodziłam, no. Tego dnia byłam na rybach nad Wisła, poczułam jakiś ból żołądka, więc wróciłam do domu. Okazało się, że to chyba jednak poród, wezwałam karetkę i na sygnale pojechałam do szpitala. W szpitalu wystarczyło czasu, żeby mnie lekko przygotować i zaczęłam rodzić. Wtedy usłyszałam głos położnej: nie przeć! Fizjologia jest fizjologią, nie dało się nie przeć. Córka urodziła się więc w asyście położnej li tylko, lekarz nie zdążył. Przypomniałam sobie to słysząc głos pani doktor i zrobiło mi się całkiem wesoło. Niestety to spowodowało atak kaszlu, z czego pani doktor była mocno niezadowolona. Dała lekarstwa i kazała leżeć. Cała wizyta trwała może 10 min. Na szczęście powiedziała, że jest w przychodni ostatni dzień. W końcu może jakiś przytomny lekarz zostanie tam przyjęty.
Nie lubię chorować. Jedyna pociecha, to możliwość czytania w dużej ilości. Męczę Poemat pedagogiczny Makarenki i mam asocjacje z Bazą ludzi umarłych, nie wiedzieć czemu. Wychowanie przez pracę w kolektywie, narzucony przywódca o stalowym charakterze i takie tam, socjalistyczne brednie. Wszystko dla kolektywu, publisią mi się znów odbija.

3 komentarze: