niedziela, 8 stycznia 2012

Koniecznostki

Słowo-wytrych: must-have. Używane w odniesieniu do mody, oznacza rzecz, którą musi się mieć w szafie w bieżącym sezonie. A to marynarkę z wyłogami w kolorze dzikiego pieprzu, a to spódnicę pikowaną w asy karo, a to jakieś tam coś innego. Straszne słowo i straszne znaczenie jego. Bo cóż, jeśli ktoś owego must-have'a nie posiada i posiadać nie chce? Napiętnowany taki po ulicy chodzić będzie biedaczek. Właściwie biedaczka, bo bardziej panie must-have'ów pożądają, by z tłumu się nie wyróżniać jednocześnie pozostając oryginalną i niepowtarzalną.
A mnie znacznie bardziej podoba się słowo koniecznostka. Swojsko brzmi, nieprawdaż? Przyjaźniej jakoś, humanitarnie wręcz brzmi. Tę koniecznostkę rozciągnęłam sobie na inne, poza modą, sfery życia. I oto okazuje się, że koniecznostką jest posiadanie najnowszego modelu tv, koniecznie 3D, HD albo inne d... Koniecznostką jest posiadanie wiedzy na temat apteki z wyrozumiałym magistrem farmacji płci dowolnej, który zrealizuje receptę z pieczątką lekarza "Refundacja do decyzji NFZ" uwzględniając ową przysługującą refundację. Koniecznostką jest wreszcie posiadanie stryja biskupa, albowiem to znacząco ułatwia objęcie stanowiska w rządzie świeckiego państwa. Ot, koniecznostki nasze codzienne.
Moją koniecznostką jutrzejszą jest wizyta u lekarza-cudotwórcy, albowiem do czwartku muszę być zdrowa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz