Od jakiegoś czasu obserwuję taniec godowy samicy z trupią główką na tułowiu. Skrzydła ma oblepione słodyczą i wabi inne motyle, by zatańczyć z nimi. Bawi się przyjmując różne kształty... Raz mieni się wielobarwną tęczą, innym razem subtelną poświatą. I czeka. Kiedy już będzie pewna, że zwabiła wystarczającą ilość pożywienia, powróci do swej pierwotnej postaci. Okokoni zdobycze, oplącze lepkimi skrzydłami i skonsumuje mlaskając i bekając po każdym kęsie. Wypluje przetrawione resztki i zniknie, by pojawić się, gdy znów zgłodnieje. Najpierw usiądzie z boku, obserwując uważnie. Potem przybierze postać, którą uzna za najskuteczniejszą i taniec godowy znów się zacznie. Dance macabre.
Czytam to jak początek horroru, ale ponieważ osobiście to zjawisko zaobserwowałam czuje nie strach, a obrzydzenie.
OdpowiedzUsuń