I wezwał Pan babę przed oblicze swoje boskie i spytał z boską powagą: lubisz ty, babo, ludzi? Oj, lubię Panie mój, lubię - odrzekła baba spiesznie. A z jakiej odległości ty tych ludzi, babo, lubisz? - dodał równie spiesznie i poważnie Pan. Zadumała się baba i intensywnie mózgu używać zaczęła. Im bowiem starsza była, tym z większej odległości ludzi lubiła. Dopuściwszy bowiem do poufałości chłopskiej i babskiej kilkakrotnie odrzucenia doznała. Toteż odległość zwiększać zaczęła. I już chciała to Panu po babsku wytłumaczyć, gdy Pan w mądrości swojej niezmierzonej i przenikliwości boskiej spytał: a ile razy, babo, a ile razy ty sama odrzuciłaś bliżej kogoś poznawszy? I zapłonęła baba babskim rumieńcem zrozumienia i ucałowawszy rąbek szaty pańskiej oddaliła się budować swoją p_rzeczywistość pozbawioną raniącej bliskości. Z mozołem, acz konsekwentnie poszła budować oddalając się pospiesznie od Pana. Albowiem zależność nie jest bliskością.
A bliskość może być zależnością?
OdpowiedzUsuń