Agnieszka Holland nazwała film, który zdobył w tym roku Oscara wydmuszką. Filmu nie widziałam, ale wiem, że jest to film niemy i podobno niektórzy z widzów żądali zwrotu za bilety po seansie. Nie znam się na kinie, nie wiem, jakie filmy brały udział w konkursie, ale wiem jedno: zwykle decyzje jakiegokolwiek jury sobie, a publiczność sobie. Co prawda zdobycie Oscara podnosi oglądalność, ale to już swego rodzaju snobizm - obejrzę ten film, bo zdobył Oscara, musi być dobry. Wcale nie musi. Jak pokazuje historia Oscarów, Nobli i innych tego rodzaju nagród, decyzje są często koniunkturalne. W kategorii filmów nieanglojęzycznych nagrodę zdobył film irański. W 1989 r. Miss Świata została nasza Aneta Kręglicka, w 1983 r. pokojowego Nobla Lech Wałęsa, że wspomnę tylko polskie przypadki. I tak się ten świat kręci.
Z innej beczki: któryś z biskupów wystosował list pasterski potępiający ataki na wiarę chrześcijańską (pojechał po Nergalu znów) oraz namawiający do wspomagania jednym procentem podatku stowarzyszeń pozarządowych. I nie chodzi mu zapewne o fundacje wspomagające in vitro, jak sądzę. Mam wrażenie, że całkiem niedługo dowiemy się o możliwości odpisu tego procenta na kościół, dodatkowo. I tak też się ten świat kręci.
Z innej beczki: któryś z biskupów wystosował list pasterski potępiający ataki na wiarę chrześcijańską (pojechał po Nergalu znów) oraz namawiający do wspomagania jednym procentem podatku stowarzyszeń pozarządowych. I nie chodzi mu zapewne o fundacje wspomagające in vitro, jak sądzę. Mam wrażenie, że całkiem niedługo dowiemy się o możliwości odpisu tego procenta na kościół, dodatkowo. I tak też się ten świat kręci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz