środa, 29 maja 2013

Szelmutka

Takie kobiety, jak ona, dziewiętnastowieczny pan nazwałby szelmutką. Patrząc na nią przez monokl cmoknąłby z uznaniem "ot, bestyjka". Pani ma toczone nóżki, chętnie pokazuje je nosząc spódniczki maksymalnie 10 cm przed kolanko. Czerwone paznokietki, delikatny makijaż i roztrzepana fryzurka - starannie wyreżyserowana. Rusza się dość energicznie, z gracją i ADHD. Prowokuje każdym ruchem i gestem, mówi ciałem: oto ja, taka mala. Flirtuje na potęgę, aczkolwiek, jej zdaniem, nie przekraczając granic. Godzinami potrafi rozmawiać przez telefon, śmiejąc się wdzięcznie i przeginając nieco zaokrągloną kibić, by obserwujący mieli na co popatrzeć.  Jest tak ujmująco słodka we wszystkich wypowiedziach, że tort z kremem wydaje się być przy niej gorzki, jak piołun. Na jej biurku stoją jej zdjęcia w pozach ukazujących pełnię jej wdzięków i święte obrazki. Mówi dużo i dość szybko. W każdej rozmowie, nawet służbowej, kokietuje rozmówcę. Rozpływa się cała, gdy ktoś komplementuje jej wygląd, kompetencje, cokolwiek. Pozornie nigdy nie mówi nic złego o współpracownikach, czasem tylko napomknie: popełnił/a błąd, ale przecież nie chciał/a, miał/a dobre intencje. Dla kobiet irytująca, dla mężczyzn zachwycająca. Ot, bestyjka.
Kobieta idealna na biurowe, nudne poranki. Rozgrzeje panów, wkurzy koleżanki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz