czwartek, 8 września 2011

Rurka z kremem

Zupełnie przypadkowo odbyłam wczoraj podróż w krainę dzieciństwa. Przechodziłam obok sklepu z rurkami, który istnieje w tym samym miejscu od nie wiem, ilu już lat. Ja ten sklep pamiętam z dzieciństwa, pamiętają go moje córki. Do zwyczaju należało, wracając po lekcjach, kupić sobie rurkę z kremem. Jeśli były fundusze oczywiście, a z tym bywało różnie - rodzice nie zawsze przecież rozumieli chęć osłodzenia sobie ciężkiego, szkolnego życia. Z przyjemnością, w oczekiwaniu na swoją kolej, przyglądałam się, jak pani wylewa ciasto rurkowe na maszynę i wyjmuje je potem takie miękkie, bezbronne. I ten zapach... Pod wpływem jakiegoś impulsu kupiłam sobie rurkę. Smak ten sam, nawet ta sama pani sprzedająca (może właścicielka), choć sporo starsza, jako i ja. Wyszłam na ulicę i jedząc rurkę przypomniałam sobie swoje powroty ze szkoły, czasem z nosem spuszczonym na kwintę, bo coś poszło gorzej, czasem radosne, bo coś się udało. W sumie to były dość beztroskie lata, choć wtedy miałam czasem wrażenie, że coś, co się wydarzyło, to koniec świata. Albo powód do biegania w obłokach. Teraz dorosłam (mocno dorosłam!), nabrałam dystansu do ludzi i świata, ale smak rurki z kremem pozostał ten sam. Nie wiem, czy dla moich wnuków (kiedyś je tam zaprowadzę) będzie to taka przyjemność, jak dla mnie dawno temu. Dzisiaj jest tyle różnych słodyczy, kolorowych, krzyczących "zjedz mnie", rurki z kremem nie wyglądają specjalnie kusząco.

3 komentarze:

  1. Nie ma tez lodów z gałki miedzy dwoma wafelkami.Lód pachniał wanilią i śmietanka i nie ściekał między palcami...jejku. To se nie wrati buuu

    OdpowiedzUsuń
  2. A lody "Calypso"?. Kosztowały 2.20 zł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Az mi zapachnialo...

    OdpowiedzUsuń