Pan Tomek jest od "pajacyków", pan Janusz od "hitlerków", a pan Bartek od "żabki". Uf. Każdy z nich ma inną koncepcję na renowację moich barków. Każdy z nich jest miły i próbuje mnie rozbawić. Wczoraj jednakże to ja rozbawiłam pana Tomka. Za kotarą, w pomieszczeniu do krioterapii odbywał się, jak się zorientowałam z odgłosów, masaż. Pani masowana wydawała z siebie sapnięcia i pomruki, pan masujący dawał wskazówki typu: proszę podnieść nóżkę, wdech - wydech, jedziemy dalej. Ponieważ niedawno oglądałam niezły film "Histeria" skojarzenie samo mi się skojarzyło. I zachichotałam sama do siebie. Pan Tomek parskając na mnie zimnem z plastikowej rury spytał, co się stało. W obawie, czy nie robi mi krzywdy, rzecz jasna. No to powiedziałam, że mam skojarzenia z filmem "Histeria". Nie oglądał, więc wytłumaczyłam pokrótce, że to humorystyczna dość historia wynalezienia wibratora, w celu leczenia kobiecych histerii i melancholii. Od tej chwili chichotaliśmy razem przy co celniejszych odgłosach za ścianą. I obiecał, że film obejrzy.
Rekonstruuję się w mojej przychodni na Krzywym Kole, z przyjemnością potem wracam przez staromiejski rynek i wąskie uliczki. Właśnie zmieniają na większości z nich nawierzchnię, będzie bardziej europejsko. A Kamienne Schodki mijam bez emocji. I bardzo dobrze, no.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz