Latają za oknem białe płatki, pierwsze tej zimy. Gangrena jest całkiem zdezorientowana, to jej pierwszy śnieg w życiu. Zaraza patrzy na młodzież z politowaniem i spokojnie tuli się do kaloryfera. A Gangrena szaleje. Macha ogonem ze złości, że nie może tego czegoś białego dosięgnąć, miauczy i prycha z irytacją. Podkręciłam kaloryfery, włożyłam zimowe, ciepłe bambosze i oddaję się spokojnemu lenistwu fizycznemu. Palą się świece o zapachu cynamonu i jabłka, zapaliłam wyszperaną na targu staroci lampkę (sama zrobiłam abażur!), a w kuchni suszą się grzyby. I jest mi dobrze, zwyczajnie dobrze. Żadnych myślowych upiorów, żadne trupy nie wychodzą z szafy. Jest spokojnie, ciepło i zwyczajnie. I niech tak już zostanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz