Leżałam na łóżku ćwicząc obolałe barki i śmiałam się sama do siebie. Ręce miałam podwieszone na jakichś sznureczkach i miałam nimi machać. Toteż machałam z zapałem. A ponieważ przypomniałam sobie pajacyka mojego wnuka (taki, co jak się złapie za sznureczek, macha rękami i nogami), wyobraziłam sobie siebie w charakterze pajacyka na ścianie i pośmiałam się serdecznie. Nie wiem, co myślał sobie młody człowiek nadzorujący to moje machanie, bo przy poprzednim zabiegu, krioterapii, marudziłam jak stara Kornacka. Oczywiście okazało się, że nie jestem właściwie przygotowana do zabiegów, nie wzięłam bowiem żadnej spinki do włosów i młody pan popyszczył, że mu włosy przeszkadzają. Jutro mam być lepiej przygotowana.
Swoją drogą nie wiem, co jest z moimi włosami. Ja z nimi już zawarłam układ: staramy się zbytnio nie ingerować w siebie nawzajem. Wszelkie moje próby jakiegoś uładzenia tego czegoś na mojej głowie spełzły na niczym, dałam więc sobie spokój i teraz panuje między nami pełna harmonia. Rozejm. Jednakże kilka osób ostatnio zwracało na moje włosy uwagę. Nie, nie na mnie, na moje włosy! Najpierw pani w przychodni, starsza mocno, skomplementowała, że mam piękne włosy. Czułam, jak rosną z dumy, ja byłam mniej zadowolona. Dziś natomiast koleżanka w pracy spytała, czy może dotknąć. Oczywiście moich włosów, a nie na przykład mojej duszy, niewątpliwie pięknej. I podobno jej się podobają, znowu włosy, nie ja! Niby powinnam być zadowolona, jako ich właścicielka, ale jakoś mi ... łyso. Wszak piękną duszę mam, a na nią nikt uwagi nie zwraca. No to w sobotę idę do fryzjera.
byłaś? i na jeża.....też cudnie...)))
OdpowiedzUsuń