Baba bez chłopa, to jak ryba bez roweru - rzekł Pan i chłopem babę obdarzył był. Popatrzyła baba ócz bławatkami na chłopa owego i załkała żałośnie Panu się skarżąc: i cóżeś mi ty Panie tu przyprowadził? Toż to jakaś popierdółka, a nie chłop! Ani to zarabiać nie potrafi, ani w domu sprzątać nie umie, ani deski sedesowej opuścić nie chce! Uśmiechnął się Pan w dobroci swojej boskiej i cierpliwością babę obdarzył. I jęła była baba nad chłopem pracować z uporem babskim, zaciętość niejaką na obliczu prezentując. I fru chłopa w ucho, kiedy za mało pieniędzy do domu przyniósł! I brzdęk chłopa po głowie, kiedy nie sprzątnął chałupy dokładnie! I ciach go w... no, kiedy deski sedesowej nie opuścił! Brzdąkany i ciachany chłop zwijał się, jak mógł, by nie obrywać za często. A jak dobrze posprzątał i dużo pieniędzy przyniósł, to i w dobroci swej baba czasem mu kawałek biustu pokazała. A Pan z bezpiecznej odległości oglądając pracę baby nad chłopem, uśmiechał się pod wąsem boskim i mamrotał ustami boskimi: a trzeba było chłopie homoseksualistą się urodzić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz