piątek, 16 listopada 2012

Schowek pod schodami

Młodym dziewczęciem będąc czytałam z zapałem "Anię z Zielonego Wzgórza", jak większość młodych dziewczątek. Poza przekonaniem, że świat jest piękny i sprawiedliwy, wyniosłam z lektury "schowek pod schodami". Otóż Ania zapraszając jakąś literacką znakomitość sprzątała cały dom, nie zapominając o owym schowku pod schodami, bo, jakkolwiek niewielka była szansa, że gość tam zajrzy, sama źle by się czuła wiedząc, że coś pozostało nieuprzątnięte. Przejęłam się tym mocno, może nie do końca w odniesieniu do odkurzania  wszystkich zakamarków przed wizytą gości li tylko i jedynie. Nie czuję się komfortowo wiedząc, że czegoś nie dopełniłam, co moim obowiązkiem było. Bez względu na okoliczności. Fasadowość działań w związku z tym mnie przeraża. I wyjątkowo podle się z tym czuję. Oto przyklepane na wierzchu ślicznie wyglądające okoliczności, okazują się zwykłym nieuprzątniętym schowkiem pod schodami. Po prostu pozostawione swojemu losowi, to znaczy komuś, kto zostaje dysponentem schowka. Ja zapewne bym go uprzątnęła dokładnie przed przekazaniem komuś innemu, a tymczasem zostałam obarczona zrobieniem porządków po kilku poprzednich właścicielach. Toteż chodzę i warczę sama do siebie. Ale, ponieważ dziś piąteczek, zrobię przerwę w warczeniu na weekend.

2 komentarze:

  1. posprzatasz po swojemu i dla siebie-w koncu nowa miotla jestes bez zaprzeczen.Rozne sa komforty,rozne okolicznosci i ludzie roznia sie strasznie od siebie,wiec bez marudzenia,warczenia i prychania Kornacko jedna ..... to pisalem ja,spoufalajacy sie anonimowy:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dla siebie, nie dla siebie. Sobie a muzom, czyli ku chwale. Ja tu tylko sprzątam :)

    OdpowiedzUsuń