poniedziałek, 24 grudnia 2012

Siódme niebo

Pierwsze kroki po obudzeniu się - do kuchni! Rolety kuchenne są właściwie cały czas podniesione, widzę więc szyby i świat za nimi. Dziś świat wydał mi się dziwnie zamglony. Mgła, znaczy cieplej się zrobiło. Kiedy podeszłam bliżej okna... a guzik! Szyby są oblodzone, a nie zamglone! Prawdopodobnie sypnęło śniegiem, deszczem, czymś tam i mróz zamienił okna w pionowe lodowisko. Mróz nie jest duży, tylko - 3, ale wystarcza, bym świat widziała, jak przez mgłę. Nic to. Robota jest robotą i na zmianę pogody nie poczeka, a i od gapienia się w szyby nic się samo nie zrobi. Boczek już się piecze w piekarniku, kapusta bulgocze w garze, a ja zasiadłam przy stole z kawą i myślami. Tym niewesołym powiedziałam "stop" i zajęłam się tymi ciepłymi, spokojnymi, lekko tylko potarganymi. I całkiem fajnie tak mi siedzieć i błądzić w siódmym niebie, a właściwie biorąc pod uwagę zapach piekącego się boczku, w siódmym boczku.

3 komentarze:

  1. bedąc w siódmym niebie na siódmym boczku mozna jeno miec siedem zyczeń...jak taki jeden Rademenes )))

    OdpowiedzUsuń
  2. A to dopiero w siódmym życiu ))

    OdpowiedzUsuń
  3. kocią kotkom jetseś...)))...hmmm ale aż siedem...no no , ot zachłanna kobieta,

    OdpowiedzUsuń