Pierwszy raz od wielu dni wstałam niespiesznie. Mogłam sobie pozwolić na leniwe zaczynanie dnia: nie mam na dziś planów, obowiązków aż do późnego popołudnia. Świat wreszcie przestał pędzić zarzucając na zakrętach. Na zrobienie porządku czekają co prawda dokumenty różne, ale mogą poczekać. Ważniejszy dziś był spacer w nieśmiałym śniegu. Mroźno jest, zmarzłam w nos, teraz więc kolejna kawa, ciepło świec o zapachu sandałowego drzewa i książka. Żeby całkiem już się wybyczyć, również umysłowo, wzięłam sobie Jajko i ja. Ta książka zawsze poprawia mi nastrój. Jeszcze tylko wyciągnę z pawlacza drewniany świecznik adwentowy i zanurzam się w lenistwo. Wreszcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz