Jak pić życie? Powoli, smakując każdą jego kroplę? Czy szybkimi
haustami? Pić je na gorąco, czy raczej schłodzić przed?
Podgrzać czy dodać lodu? A może jakieś dodatki, jak
sok pomarańczowy do Campari? Campari wolę bez dodatków, po prostu
bitter. Co do życia - nie mam zdania. Czasem mam ochotę wypijać
kurcgalopkiem, byle szybciej. To wtedy, gdy jest gorzkie lub kwaśne, wtedy też wykrzywiam się niemiłosiernie. Zimne wywołuje u mnie dreszcze, nieprzyjemne
dreszcze. Ale gdy mi smakuje, przedłużam picie, ile się da. Każdą kroplę
smakowałabym tysiące razy. Trzymała na języku chłonąc konsystencję,
aromat... Połykam takie krople z żalem, że to koniec ich trwania.
Wypiłabym była fajne, ciepłe życie.
Bibere humanum est, ergo bibere!
Bibere humanum est, ergo bibere!
Pisałam to dawno temu. Nic się nie zmieniło, wciąż wypiłabym fajne, ciepłe życie. I takie mam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz